poniedziałek, 18 marca 2013

Run

Zaliczyłam „open the door” w Lidlu, przy moim ciucholandowym opanowaniu tematu, nie było zbyt trudno. Tutaj w przeciwieństwie do przypadkowych zakupów w sh, jest możliwość zapoznania się z towarem dużo wcześniej. Czytasz tzw. gazetkę, upatrujesz pożądany produkt, zapamiętujesz datę i włączasz przyciski: szybkość, sprawność, skuteczność. Tak oto przebiegały moje przygotowania do wiosennego biegania, a dokładniej kompletowanie stroju. Wcześniej moje bieganie odbywało się w bardzo nieprofesjonalnych ciuchach, co wcale nie przeszkodziło mi zakochać się w tej formie fizycznej aktywności. Muszę przyznać wchodzi w krew i zapewnia dobre samopoczucie, bieganie wcale nie jest przereklamowane, choć wcześniej tak myślałam. Dobry czas na myślenie i słuchanie muzyki. Tak więc, zakupy za mną, hurtowe można powiedzieć. Są: buty, spodnie, spodenki, okulary; jest bluza, koszulka, pulsometr. Niebawem przyjdzie czas na sprawdzenie wszystkich nowych nabytków. A Wy biegacie, czy raczej ćwiczenia? (Nie znoszę ćwiczeń!). Wioletta
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. Ja ostatnio przerzuciłam się na fitness akurat :) Ale jak się zrobi cieplej pewnie wrócę do tego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nie potrafię się przekonać do biegania, ale od czasu do czasu (niestety) stosuję domowy aerobik z laptopem i płytką z zestawem ćwiczeń:)

    OdpowiedzUsuń