Zaliczyłam „open the door” w Lidlu, przy moim
ciucholandowym opanowaniu tematu, nie było zbyt trudno. Tutaj w przeciwieństwie
do przypadkowych zakupów w sh, jest możliwość zapoznania się z towarem dużo
wcześniej. Czytasz tzw. gazetkę, upatrujesz pożądany produkt, zapamiętujesz
datę i włączasz przyciski: szybkość, sprawność, skuteczność. Tak oto przebiegały
moje przygotowania do wiosennego biegania, a dokładniej kompletowanie stroju.
Wcześniej moje bieganie odbywało się w bardzo nieprofesjonalnych ciuchach, co
wcale nie przeszkodziło mi zakochać się w tej formie fizycznej aktywności.
Muszę przyznać wchodzi w krew i zapewnia dobre samopoczucie, bieganie wcale nie
jest przereklamowane, choć wcześniej tak myślałam. Dobry czas na myślenie i
słuchanie muzyki. Tak więc, zakupy za mną, hurtowe można powiedzieć. Są: buty,
spodnie, spodenki, okulary; jest bluza, koszulka, pulsometr. Niebawem przyjdzie
czas na sprawdzenie wszystkich nowych nabytków. A Wy biegacie, czy raczej
ćwiczenia? (Nie znoszę ćwiczeń!). Wioletta
Ja ostatnio przerzuciłam się na fitness akurat :) Ale jak się zrobi cieplej pewnie wrócę do tego :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie potrafię się przekonać do biegania, ale od czasu do czasu (niestety) stosuję domowy aerobik z laptopem i płytką z zestawem ćwiczeń:)
OdpowiedzUsuń