poniedziałek, 27 lutego 2012

Winter and spring

Dopóki wiosna nie wystrzeli na dobre, dopóki jeszcze śnieg gdzieniegdzie i dopóki mróz, nie rezygnuję z zimowych futerek, kurtek, płaszczy i futrzanych czap, ale żeby dodać energii sobie i otoczeniu (mam nadzieję) i nie „szaroburzyć na maksa” lubię włączyć kolor (przy założeniu oczywiście, że m.in. czarny, brązowy, szary i kilka im podobnych, to nie kolory). Wiosna jest jak przepustka do całej palety barw, zatem niech przedwiośnie będzie również bardziej barwne. Już powoli zaczynam kolorować świat. Wioletta



















czwartek, 23 lutego 2012

My new jewellery

Może i „nie wszystko złoto, co się świeci”, ale gdy się świeci, wabi mnie niesłychanie. Zimą lubię gromadzić zapasy na wiosnę i wtedy spoglądam na gabloty z biżuterią, również  tą z karnawałowych dostaw, już dawno przecież przestałam rozgraniczać biżuteryjne dodatki na te codzienne i te na wielkie wyjścia. I chyba tylko ilość zakładanych na siebie błyskotek dozuję w zależności od sytuacji. Ostatnie zakupy cieszą mnie bardzo, dwie bransoletki i naszyjnik (mrugał okiem z wystawy, nie mrugał? mimo wszystko wystarczyło jedno spojrzenie i wiedziałam, że będzie mój). I będzie chyba dwustronny. A bransoletki? Przecudnej urody – moje nadgarstki już przebierają nogami, by je założyć. Wiosno przybywaj! Wioletta 
















  

niedziela, 19 lutego 2012

Leather: two colours

Dwa kolory: czarny i rozwodniony róż, kontrastowe, ale mam nadzieję wzmacniające się wzajemnie. Pastelowa skórzana spódnica, w dodatku w bezowym różu, to mój kolejny zwiastun wiosny, której, chyba przez ostatnie mrozy, wyczekuję coraz bardziej. Dziś też po raz drugi kapelusz fedora, w zapowiadanym wcześniej zestawieniu z krótką skórzaną kurtką. Pewnie wygląda mniej dostojnie niż z płaszczem, ale jak zwykle dodaje tę przysłowiową kropkę nad „i”. Wielka czarna torba to kieszenie i przegródki, przegródki i kieszenie, jednak skonstruowane w taki sposób, że zrobienie w niej bałaganu nie wchodzi w grę. Na dodatek biżuteryjny kołnierzyk (handmade). Wioletta



 














                                                                             

środa, 15 lutego 2012

My vintage

Dziś znów kapelusz, ale tym razem nie fedora – ten granatowy mam od niedawna, ale już zakochałam się w nim na zabój. W zasadzie od pierwszego wejrzenia, a może raczej włożenia na głowę. Nie odwiedzam ciucholandów z założeniem dziś kupię to i to, bo choć mam nieźle zakodowane swoje bieżące „must have”, to jednak zawsze towarzyszy mi ta cudowna nieprzewidywalność zakupów. Bo cóż z tego, że przed mną były tam już setki par innych oczu, moje i tak dokładnie wiedzą gdzie „luknąć”, żeby zadowolić właścicielkę. Ostatnio wypatrzyły właśnie ten kapelusz i nie miały łatwo, bo omotany był setką szalików i wyglądał lekko mówiąc nieco nieswojo. Ale jak się ma taki kształt i jest się w nienaruszonym przez czas, tudzież inne okoliczności losu, stanie, to uroda, nawet zakamuflowana przez owe kudłate szaliki, zawsze się obroni i tak było w tym przypadku. Ten kapelusz przenosi w inną czasoprzestrzeń i to mi się w nim podoba najbardziej, a by nie czuł się samotnie, buty swoim „vintagowym” fasonem mają dodawać mu odwagi. W zimowej aurze, która nadzwyczaj nam teraz dopisuje, postanowiłam połączyć vintage z nowymi trendami i dlatego pojawiły się kobaltowe jeansy, ale mam też kilka innych pomysłów na ten  kapelusz, na pewno jeszcze wróci. Wioletta